Ciekawe wiadomości napłynęły dzisiaj z najmniej growego źródła. Serwis stockwatch.pl poinformował o wielkim wzroście akcji polskiej firmy Bloober Team, po tym, jak ogłoszono, że podpisali umowę na produkcję gry AAA. To oczywiście mogłoby oznaczać milion różnych gier, ale pod uwagę trzeba wziąć dwa fakty. Pierwszy, to informacje które otrzymali inwestorzy:

Umowa jest z globalnym wydawcą i jednym ze światowych liderów branży i dotyczy produkcji gry na bazie posiadanego przez zleceniodawcę IP. (...) Całkowita wartość zleconych prac przekracza wysokość kapitałów własnych spółki.


Poprzednim znanym tytułem nad którym firma pracowała była marka Blair Witch, a każdy z poprzednich tytułów jak Observer, czy dwie części Layers of Fear pomogły firmie rozwinąć skrzydła. Niemal pewne jest więc, że kolejna gra też będzie w klimacie horrorów.

Gra ma zostać ujawniona dopiero w przyszłym roku, ale firma musiała poinformować w lakonicznym komunikacie o tym już teraz, gdyż za chwilę wpłynie przelew za pierwszy z gotowych etapów praca, a całość ma mieć istotny wpływ na finanse firmy.

Robiąc grę na podstawie marki znanej z filmów czy książek, firma nie dostawałaby pieniędzy za kolejne etapy - i tutaj dochodzimy do sedna. Znana marka growa, na licencji, z dużym budżetem i do tego horror. Ile mamy takich gier, które są znane, a firmy mające do nich prawo mogłyby chcieć zlecić prace podwykonawcom?

Na myśl, z listy horrorów których nie robiły by wewnętrzne ekipy właścicieli IP, przychodzą mi dwie: Alone in the Dark (obecnie THQ) oraz... Silent Hill od Konami. I to właśnie na tę drugą markę bym obstawiał. Dlaczego? THQ ma wystarczająco "swoich" ekip. Natomiast od czasów Silent Hill 4 praktycznie każda kolejna część była robiona przez zewnętrzne studio. SH: Origins i SH:Shattered Memories zrobiło Climax Studio, SH:Homecoming Double Helix Games, a SH: Downpour - czeskie studio Vatra Games. Mamy więc aż cztery gry które nie powstały w Japonii, a Konami przeniosło ryzyko ich powstawania na zewnętrzne firmy (co np. Vatra Games przypłaciło bankructwem).

Informacje o powyższej grze podano już tak naprawdę w lutym, chociaż były one równie zakamuflowane:

Powstaje też gra o roboczej nazwie Black. Na pewno nie zostanie ona wydana w tym roku. Akcja będzie z perspektywy trzeciej osoby, co oznacza większe nakłady pracy przy takich produkcjach, a świat gry będzie zamknięty.

Dodajmy jeszcze ostatnie plotki o tym, jakoby Sony chciało "wynająć" licencję na Silent Hill od Konami i zlecić grę Kojimie, co samo Konami już zdementowało dodając "co nie znaczy, że chowamy markę do szafy". Zapowiedź gry dopiero w 2021 pasuje do tego komunikatu - marka nie jest w szafie, ale nie jest też na etapie na którym można by cokolwiek zapowiadać ( Sony podobno wybrało się na zakupy do Konami /  Konami dementuje powstawanie Silent Hilla na PS5).

W polskiej branży nieoficjalnie mówi się też, że Bloober faktycznie prowadził jakieś rozmowy z Konami. Zapewne nie była to jedyna firma, bo plotki o reanimacji marki Silent Hill pojawiają się od jakiegoś czasu. Co prawda wygranie z Sony może brzmieć niemal absurdalnie, ale zauważmy, że w tej plotce pojawiał się też Kojima - z którym jak wiadomo Konami nie pożegnało się z uśmiechem na twarzy. Poza tym, Sony być może przyszło już za późno, albo chciało zostawić za dużo dla siebie - jak informuje przecież Bloober, w kwietniu mają dostać jedną z pierwszych transz za pierwszy kamień milowy - co oznacza, że mają już jakiś działający prototyp gry, zgodny z zamówieniem. Po co udzielać na wyłączność licencji dużej firmie, która chce jedynie podzielić się zyskiem, skoro można mieć cały zysk dla siebie bez pośredników? Konami, mistrzowsko rozmieniające na drobne swoje marki w salonach Pachinko na pewno wolałoby nie dawać zbyt wolnej ręki komuś innemu, zostawiając sobie furtkę na produkcję kolejnych maszyn czy gier na komórki w przypadku sukcesu gry.

Pozostaje więc czekać na oficjalne ogłoszenie jednej z firm. Poniżej trailer Blair Witch, ostatniej gry Bloobera.